Long Rysiek

26 mar
2021

Kategorie: Opowiastki

Ćwierć wieku temu (jej, jak to brzmi) miałem przyjaciółkę, której ojczym był radioamatorem. Facet miał szajbę na punkcie komunikowania na falach krótkich. Na dachu bloku w którym mieszkał zbudował ogromną obrotową antenę. Nawiązywał połączenia z połową świata. Miarą sukcesu hobbystów DXiarzy są kartki potwierdzające nawiązanie połączenia – QSL. Małe, wielkości karty kredytowej obrazki z nazwą stacji z którą nastąpiło połączenie. Radioamatorzy wymieniali się drogą pocztową tymi karteczkami. Obie strony wysyłały je sobie dla sportu. Na ścianach ojczyma mojej przyjaciółki wisiały setki jak nie tysiące tych QSLek. Facet był chyba najlepszy w kraju. Był wręcz zasypywany DXowymi QSLkami. Długo nie potrafiłem pojąć dlaczego. Ani nie miał największej anteny w Polsce, ani nie miał największych nadajników – ot jeden z wielu radioamatorów. A jednak DXował hurtowo. Aż któregoś dnia pojąłem.

Przykładowy kartonik QSL

By jednak nie psuć pointy musze napisać jeszcze kilka słów o Ryszardzie (tak miał na imię ojczym przyjaciółki). Rysiek miał ze dwa metry wzrostu. Był tak wysoki, że ja (192 cm) musiałem zadzierać głowę by spojrzeć mu w oczy. Jeździł autobusem, a cały wolny czas spędzał przy swoim radio. Koledzy w zajezdni mówili na niego „Długi”. Taką miał ksywę. Długi Rysiek nie za bardzo ogarniał angielski, ale ze słownika przetłumaczył swoją ksywkę. Nie dziwię się, że radioamatorzy z całego świata bardzo chcieli dostać QSLkę po usłyszeniu w słuchawkach swojego radia

„Long Dick is calling all stations! Do you hear me?”.

Powrót na stronę główną