Muzyczne wspomnienie P.

23 may
2020

Kategorie: Opowiastki  | Etykiety: Muzyczne wspomnienia

P. był moim przyjacielem w podstawówce. Takim przyjacielem jak dla Sawyera był Finn jak dla Bolka Lolek. Zrzuciliśmy kondoma pełnego wody na faceta w białym garniturze w śmigus dyngus (dobijał się do mieszkania P. dosyć długo). Zrobiliśmy bitwę wodno powietrzną w wannie – popiół ze spalonych papierowych łódek i samolotów okleił wannę nie do usunięcia w dziesięć sekund kiedy przyszła z pracy mama P.
Oblaliśmy młodszego sąsiada czerwoną farbą plakatową z szóstego piętra. Moi rodzice musieli odkupić jego zimową kurtkę (dostałem lanie). Podkładaliśmy kamienie pod pociągi. Chodziliśmy na poligon i nas złapał szwej. Grabiłem liście w lesie kilka godzin. P. powiedział, że babcia ma urodziny i go kapral puścił do domu.

Któregoś dnia w 1985 rodzice P. zabrali mnie na koncert. Pierwszy koncert w moim życiu. Hala sportowa. Kilka tysięcy dziwnych postaci na płycie. Prawdziwe polskie panki, poppersi, hippisi. Morze ludzi. Reflektory przeczesywały tysiąc głów podskakujących do słów „falowanie i spadanie, falowanie i spadanie, ruch magnetyczny ruch, ściana przy ścianie raz dwa raz dwa raz dwa raz dwa… raz dwa.” Jeszcze mam ciarki. W mordę.

I mimo, że był to koncert z płyty Mental cut, to jednak rządzi Nocny patrol. To ona została i osadziła się w mojej duszy, nie Kreon, nie Luciola. Tylko Eksplozja, Raz-dwa, Krakowski spleen. Bez tego koncertu, bez tych piosenek musiał bym mieć na imię Adosław.
Dziękuję P.

ps. Wklejam znany werbel. Dobry do tego wieczór.

Powrót na stronę główną