Rometo i Julietta
09 mar2021
Połowa pierwszej dekady XXI wieku. Wybrzeże. Wielki zlot harleyowców. Filmujemy. Rozmawiam z organizatorem o wieczornym koncercie, czy mam go nagrać czy nie, jak to będzie wyglądać. Facet kręci, „nie wie”, „nie za bardzo”, „nie wiadomo co z prawami zespołu”. W końcu postanawia powiedzieć co mu na wątrobie leży.
- Wiesz, że tam będą gołe panie na scenie? Nie płacimy im za kamerowanie!
- Wiem że panie ze zlotu potrafią wejść na scenę i pokazać gdzie stały w kolejce jak bozia dawała biust i pupę.
- No ale są też profesjonalistki!
- To się wytnie!
- Eeee, obrażą się albo ich opiekunowie ci kamerę potłuką!
- Dam radę, nie będę wtedy filmował!
- No, ale jest tez nocny konkurs, jego też nie możesz filmować!
- Co to za konkurs?
- Aaaa, takie tam, w okolicznym lesie siedzą ukryte dziewczynki z fluorescencyjnymi obrożami. Kto taką znajdzie to, no wiesz…
- Kurwy?
- Hmmm, tak kurwy.
- I co, chłopcy muszą zapłacić?
- Nie, panie są opłacone. Żebyś ty widział co się dzieje, jak ogłaszamy początek konkursu! Wszyscy biegną w las, mają kije którymi karczują liście, by zwiększyć swoje szanse na znalezienie niespodzianek. Te fluorescencyjne obroże spisują się na medal. Po piętnastu minutach nie ma w okolicy ani jednego listka na drzewie, nie ma krzaków, nie ma też młodych drzewek. No i oczywiście już po konkursie.
- Wow!
- Wow to było dwa lata temu. Przyjechał na zlot szczawik na kulawym motorku, długo się zastanawialiśmy czy go w ogóle wpuścić. Przyjechał, przyszedł na koncert. Ogłosiłem konkurs. Tylko wiesz, nie mogę ze sceny powiedzieć, że panie są opłacone. No to gadam, że każdy może próbować szczęścia. Że to miłe panie do towarzystwa. Takie tam pierdy. Cały zlot pobiegł w las. Zostały tylko żony, dziewczyny i przyjaciółki. Pod sceną ani jednego faceta. No i ten młody tez pobiegł. Tylko wszyscy pobiegli w lewo, a on w prawo. I znalazł! Od razu znalazł w krzakach dziewczynę. Gratuluję mu, mówię żeby teraz ją sobie z nią porozmawiał, ma godzinę. Zająknął się, zaczerwienił, wziął ją za rękę i prosi by usiadła na ławeczce. I jakąś drętwą gadkę odstawia. O pogodzie czy swoim motocyklu. Gada i gada, kilka razy ich widziałem przechodząc jak ogarniałem resztę koncertu. Idę po raz kolejny, widzę zniecierpliwienie dziewczyny, która wstaje z ławeczki, podchodzi do mnie i pyta.
- Będzie to ruchanie czy nie, bo mnie komary gryzą. Hahaha!
I tak sobie o tym myślałem widząc dziś pod zamkiem Vianden setki motocyklistów na pięknych Harleyach. Wyglądali bardzo poważne i męsko w skórzanych kurtkach z logo klubu Harley Davidson na plecach. Aż stanęli obok nas na popas. Zdjęli kaski. Same siwe włosy, większość to emeryci 65+. No tak, tu by było na zlocie inaczej.