Ćwierć wieku temu (jej, jak to brzmi) miałem przyjaciółkę, której ojczym był radioamatorem. Facet miał szajbę na punkcie komunikowania na falach krótkich. Na dachu bloku w którym mieszkał zbudował ogromną obrotową antenę. Nawiązywał połączenia z połową świata. Miarą sukcesu hobbystów DXiarzy są kartki potwierdzające nawiązanie połączenia – QSL. Małe, wielkości karty kredytowej obrazki z nazwą stacji z którą nastąpiło połączenie. Radioamatorzy wymieniali się drogą pocztową tymi karteczkami. Obie strony wysyłały je sobie dla sportu. Na ścianach ojczyma mojej przyjaciółki wisiały setki jak nie tysiące tych QSLek. Facet był chyba najlepszy w kraju. Był wręcz zasypywany DXowymi QSLkami. Długo nie potrafiłem pojąć dlaczego. Ani nie miał największej anteny w Polsce, ani nie miał największych nadajników – ot jeden z wielu radioamatorów. A jednak DXował hurtowo. Aż któregoś dnia pojąłem.
Jeżeli wybierasz się nad jezioro w Echternach, a chciałbyś uniknąć tłumu podczas spaceru (w Luksemburgu jest tylko 1% powierzchni kraju pokrytej wodą stojącą - jeziora nie są typowym elementem krajobrazu) polecam szlak pieszy autopedestre numer 2 wokół jeziora Echternach. Szlak jest piękny, widokowy, o dosyć łagodnych pochyleniach (zejście jest trudniejsze od wejścia) i w większość utwardzony. Nagrodą za wspięcie się ponad sto metrów jest cudowny widok na jezioro i południową część miasteczka.
Wokół Echternach i w jego okolicach jest masa fantastycznych szlaków pieszych. W miasteczku zaczynają się trzy trasy Autopedestre. Kilka kilometrów piechotą można dojść do słynnego Mullerthall. Po niemieckiej stronie też trudno narzekać na brak atrakcji dla fanów wędrowania... jednak bywa tu tłoczno. Jest takie miejsce które poznałem tylko dzięki miejscowym. Obszar przez który nie przechodzą żadne szlaki turystyczne. Miejsce gdzie czasem można na leśnych drogach nikogo nie spotkać... To zbocza wzgórza Ierelchen wyrastającego na północ od miasteczka.
Mikroklimat Echternach jest bardzo angielski. Każdego ranka mgła ściele się w całej dolinie Sauer. Około 9 słońce rozgania mgłę i zależnie od pogody w okolicy pojawiają się normalne chmury albo piękne niebieskie niebo. Dla fanów mgły warunki są świetne. Skutkiem ubocznym mglistości jest też mała ilość śniegu. W dolinie Sauer śnieg leży kilka dni w roku. Zimą wystarczy wyjechać z doliny by trafić na ogromne śnieżne połacie gór Eifel.
Dawno dawno temu (jakieś 30 lat) z przyjacielem poszliśmy w warmińską głuszę na WYPRAWĘ. Po latach doszliśmy do wniosku, że dla obu z nas było to jedno z najważniejszych formujących przeżyć. Przeczytajcie jak mój przyjaciel Marcin Piotrowski zapamiętał te kilka dni.
Cyfrowa fotografia czarno-biała – zabawny oksymoron, na pierwszy rzut oka. Miałem okazję ostatnio podyskutować o metodach konwersji zdjęć kolorowych z Wackiem Wantuchem. Banalny zdawało by się temat, a okazało się, że gamma możliwości kreacji i wielość alternatyw zamiany koloru w czerń i biel jest bardzo duża.
Powstanie fotografii poprzedził rozwój dwóch nauk - optyki i chemii. Chemia fotograficzna to wiek XIX i XX. Pierwsze spisane ślady związane z używaniem urządzeń do rzutowania obrazu otaczającego świata pochodzą z …IX wieku i dotyczą przyrządu, który nosi magiczną nazwę '''Camera Obscura'''.
Czym jest Camera Obscura? Tłumaczenie łacińskiej nazwy to ciemne pomieszczenie (dziś częściej pudełko). Przez niewielki otwór w jednej ze ścian pomieszczenia wpada do środka światło. Otwór, ze względu na swoje rozmiary jest „separatorem promieni światła”, promienie biegnące z różnych kierunków padają na przeciwległą do otworu ścianę w różnych miejscach, tworząc na owej ścianie odwrócony obraz rzeczywistości.
Pierwsze opisy stosowania camery obscura dotyczą obserwacji astronomicznych. W późniejszym czasie używano camery obscura do rzutowania widoków na płótno malarskie oraz jako atrakcji turystycznej. Do dziś zachowały się w Europie (także w Polsce) budynki, które były ogromnymi kamerami otworkowymi. Hehe, taki dzisiejszy IMAX :-)
Połowa pierwszej dekady XXI wieku. Wybrzeże. Wielki zlot harleyowców. Filmujemy. Rozmawiam z organizatorem o wieczornym koncercie, czy mam go nagrać czy nie, jak to będzie wyglądać. Facet kręci, „nie wie”, „nie za bardzo”, „nie wiadomo co z prawami zespołu”. W końcu postanawia powiedzieć co mu na wątrobie leży.
- Wiesz, że tam będą gołe panie na scenie? Nie płacimy im za kamerowanie!
- Wiem że panie ze zlotu potrafią wejść na scenę i pokazać gdzie stały w kolejce jak bozia dawała biust i pupę.
W 1982 roku nie było w Polsce za fajnie, zwłaszcza dla dziesięciolatka. Zabawki były wtedy trochę inne jak dziś. W sklepie sportowym, w którym za trampkami ustawiały się kolejki, bez problemu można było kupić zestawy do badmintona, piłeczki do pingponga (paletki, zwłaszcza chińskie, były rarytasem) i zabawkowe łuki z włókna szklanego. Ot, półtorametrowy kawałek wędki z gumowym uchwytem po środku i sznurkową cięciwą. No i kiedyś z nudów sobie coś takiego za kieszonkowe kupiłem. A może namówiłem mamę, by mi na ten łuk dała pieniądze? Fakt faktem, że zostałem właścicielem łuku. W komplecie były trzy strzały. Okrągłe listewki, około 40 centymetrów, brzechwy plastikowe, na końcu zamiast grotu gumowa kulka. Strzelanie z łuku, którego strzały nie wbijały się w cel było frustrujące. W Czujczynie (taki sklep dla harcerzy za PRL) za niebotyczne pieniądze można było kupić profesjonalne strzały z grotami. Chyba nawet mój przyjaciel miał takie. Zamiast odpadać od celu, potrafiły się fajnie wbić w drzewo i tak zostać. No, ale ja nie miałem takich mega strzał. Potrzeba matką wynalazku. Po kilku próbach zaostrzenia tych zabawkowych strzał (bez kulki niestety źle latały zmieniając kierunek) z metrowych listewek, sześciocalowych gwoździ, motka szpagatu stworzyłem strzałę idealną. Miała metr (ponad dwa razy więcej od oryginału) i dzięki ciężkiemu czubkowi prosty tor lotu. Zasięg dobrze strzelonej strzały był gigantyczny. Udawało się przestrzelić taką strzałą nad dziesięciopiętrowym wieżowcem.
Ta strona jest eksperymentalną implementacją systemu zarządzania treścią Wagtail
zainstalowanego na instancji T2-mini AWS we Frankfurcie. Testuję tu sobie rozwiązania,
które wdrażam w innych miejscach.
Gdybyś chciał pomocy w prowadzeniu strony www w oparciu o system zarządzania treścią Wagtail
i AWS - napisz radek@3210.lu